Nadzieja to piękna rzecz, ale nie wiadomo dlaczego zdarza się nam ją tracić,
albo w ogóle w nią nie wierzyć. I wtedy życie staje się smutne. Ale wzruszająca
baśń Andersena pokazała nam, że nadzieja może pojawić się tam,
gdzie nikt jej już nie wygląda, a za progiem czeka choroba i śmierć…
Mała dziewczynka z tej opowieści wyzdrowiała i nabrała ochoty do życia, kiedy przy jej oknie zaczął rosnąć i kwitnąć groszek. Wyrósł z jednego małego ziarnka, które przypadkowo trafiło pod starą deskę na poddaszu. To małe ziarnko było jednym z pięciu zielonych ziaren rosnących w jednym strączku. Każde z nich trafiło gdzie indziej i miało swoją historię.
Ale tylko temu jednemu udało się rozbudzić nadzieję w dziewczynce i sprawić, że ona i jej matka uwierzyły, że wyzdrowieje.
My również rozmawialiśmy o nadziei i o tym, co ona oznacza, każdy z nas miał swoje oczekiwania i marzenia, o których sobie opowiadaliśmy.
Potem dostaliśmy po pięć ziaren grochu i opowiadaliśmy swoje historie, jak prawdziwi pisarze. Pojawiły się opowieści - ziarna, które kierowane były w stronę Ukrainy, aby pomóc walczącym tam ludziom i dać im nadzieję, że wygrają. Były takie, które niosły pomoc dla tamtejszych zwierząt i takie, które miały sprawić, że wojna się szybko skończy. Skończyliśmy zajęcia z dobrymi emocjami i przekonaniem, że nadzieja może wiele.
Zajęcia prowadziła Danuta Wołk-Karaczewska